Joy Division z Manchesteru – wciąż najlepsza ścieżka dźwiękowa dla teenage angst (kto choć przez chwilę nie dał się wciągnąć w oleistą maź depresji?) i do połykania żyletek. Curtis już dawno zszedł, ale martyrologia pokutowała w kraju katolickiego kultu świętych obrazów jeszcze do lat 90.
W The Bird’s Nest na Deptford w Londynie spotkałem kiedyś bezzębnego cockneya, starego punka i ravera, z którym popijaliśmy „JD (sic!) with coke”. Opowiadał mi o swojej wizycie w Bolandii w 1990 roku: „Jeździliśmy z ekipą rejwerską po Europie. W Anglii dawno skończyły się czasy punku. Woziliśmy ze sobą pastylki ecstasy jak hostię. Misja na Europę Wschodnią! Wpadamy z Berlina do Poland, psychedeliczne koszule, szorty, nabombieni pigułami, a tam… wszyscy smutni, szarzy, w pasiakach, wóda się leje i płaczą przy Joy Division! Kurwa, typie, o co biega?! Curtis nie żyje od 10 lat! Ale i tak było fajnie, wracaliśmy jeszcze wiele razy”.
„Nie bez powodu na początku swojej działalności [Joy Division] nazywali się Warsaw. To właśnie w tym wschodnim bloku umysłowym, w tym bagnie przygnębienia, można było znaleźć dzieciaki z klasy robotniczej, które pisały piosenki przesiąknięte Dostojewskim, Conradem, Kafką, Burroughsem, Ballardem, dzieciaki, które nawet o tym nie myśląc, były rygorystycznymi modernistami” (Mark Fisher). Oi!, post-punk, dub, hip-hop, techno, porno, VHS, komiksy, klej, wóda, skun, brałn, depresja, blokowiska, bezrobocie, przedawkowania, podcinanie żył, skakanie z wieżowców, trupy w jeziorach i piwnicach. Filip Kalinowski w książce Niechciani, nielubiani. Warszawski rap lat 90. – najlepszej jak do tej pory pozycji o najntisach – cytuje byłego policjanta: „Za komuny jak facet miał nóż, to całe miasto chodziło sparaliżowane, a wszystkie radiowozy szukały nożownika. Od tego nieco umownego 1994 roku rośnie miarowo [zorganizowana przestępczość] z roku na rok i pod koniec dekady to już jest prawdziwa rzeź: dziennie dwa, trzy zabójstwa w Warszawie. Pracowałem jako naczelnik dochodzeniówki, to nie było dnia, żebym nie miał zabójstwa”. Autor zaś dodaje: „Liczbę istniejących wówczas zorganizowanych grup przestępczych szacowano na 475, liczbę ich członków zaś – na 4000. Dzieci osób przedsiębiorczych z optymizmem patrzyły w przyszłość, z kolei dzieci bezrobotnych widziały się w roli ‚straconego pokolenia’. Co trzeci chłopak i co piąta dziewczyna stwierdzali, że najważniejsze w życiu są pieniądze, połowa badanych oceniała, że równieśnicy poświęcają większość swoich sił na pogoń za kasą”.
To, co kraj ziemniaka i cebuli przechodził w najntisach, było podobne sewentisom i ejtisom w Brytanii. „Sądząc z obrazów, właśnie tutaj miała się narodzić muzyka punk, poezja rozpaczy i proletariacka melancholia” – pisał z kolei o ukraińskim Charkowie lat 80. Jurij Andruchowycz. Nienawiść rodząca się na przecięciu upadku socjalizmu/fordyzmu i siłowego forsowania totalitaryzmu kapitalistycznego, Thatcher wychowana w duchu surowej moralności kalwińskiej, cierpiąca na ostre ASPD (antisocial personality disorder); syn Reagana mówił, że widział dowody na to, że jego ojciec stracił zdolności umysłowe podczas pierwszej kadencji, która rozpoczęła się w 1981 roku. Neoliberalny (nie)porządek wprowadzany przez socjopatów i szaleńców: „Nikt nie pamiętałby o Dobrym Samarytaninie, gdyby tylko chodziło o jego dobre intencje; przecież on miał też pieniądze” (Thatcher). „Rząd nie może kontrolować gospodarki, nie kontrolując ludzi” (Reagan). Erę egoizmu podsumowała Glenda Jackson z Partii Pracy, zanim jej partia osunęła się w torysowski serwilizm: „Pod rządami Thatcher ludzie wiedzieli, jaką za wszystko płacić cenę, ale nie znali żadnych wartości”. Pierwotny tytuł filmu, arcydzieła Ericha von Stroheima Chciwość brzmiał: Złoto. Główny bohater, McTeague, umiera w kajdanach na pustyni z grudką złota. Na czarno-białej taśmie z 1924 roku pokolorowano je ręcznie. Operator Jerzy Wójcik wiele lat temu przedstawił swój filmowy wybór w Cieszynie na Nowych Horyzontach (czasy tuż sprzed DVD/blue-ray/mkv/avi/mp4…). Specjalnie na pokaz sprowadził z Moskwy oryginalną kopię Stalkera Andrieja Tarkowskiego. Po raz pierwszy można było ujrzeć, że w scenie, która rozgrywa się w tajemniczej komnacie w centrum zamkniętej, postapokaliptycznej Zony, padające z góry na bohaterów delikatne, niemal niewidoczne światło ma złotą poświatę. Podobno to komnata, w której spełniają się ukryte ludzkie marzenia.
„Wulkan na Antarktydzie codziennie ‚wypluwa’ złoto warte tysiące złotych” – głoszą wiadomości w poniedziałek rano – „Dotarcie do niego to prawdziwe wyzwanie”. En la selva no hay estrellas. Bardzo stara kopia filmu. Ze zużytego celuloidu zgranego kamerą VHS w latach 80. Reżyser Armando Robles Godoy tylko częściowo odrestaurował film z kopii, która zachowała się w archiwach moskiewskich (nominowany do nagrody Grand Prix w 1967 roku na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Moskwie).
– Co byś zrobił z całym moim złotem, które zgromadziłam? – pyta Stara Kobieta mężczyznę, który znalazł ją w środku dżungli.
– Byłbym wolny.
Bezimienny arywista, po zamordowaniu przywódcy ludowej rebelii i samobójstwie swojej partnerki (z jego przyczyny: była z nim w ciąży, on nie zgodził się na dziecko, wiedziony chęcią wyłudzenia pieniędzy od lokalnego bogacza), przedziera się przez Amazonię, by spotkać Starą Kobietę. W sercu dżungli, niczym Kurtz z Coppollowskiego Czasu Apokalipsy, mieszka biała kobieta, która jest przywódczynią dzikiego plemienia Indian. Bez żadnego celu gromadzi w butelkach złoto, które zbierają dla niej tubylcy. Arywista kradnie tyle, ile może przenieść plecakiem przez dżunglę:
– Nie chciałabyś wrócić ze mną do cywilizacji?
– Nie mam do czego. Kocham moich Indian.
Skarga nazywał wolność złotą, „aby okazać jej wartość najwyższą”. Słowo „złota” w kontekście wolności interpretował Mickiewicz nie tylko jako swobodę działania, ale też jako odpowiedzialność, „symbol alchemicznego złota, światła zgęszczonego” (Stefania Tatarówna). Robles Godoy przez lata utrzymywał, że archiwum w Peru zniszczyło negatyw, ponieważ nie było go stać na jego utrzymanie. Laboratoria „Alexa” w Argentynie, gdzie montowano i udźwiękowiono produkcję, zostały zniszczone przez pożar w latach 70. Film nadal istnieje.
„Niewykluczone jednak, że w przyszłości opracowana zostanie metoda, która sprawi, że stanie się to [wydobycie kruszcu z wulkanu Erebus] nie tylko realne, ale i opłacalne” – oczywiście: dwunożna pokraka ze swoją obsesją złota. Musi wwiercić się w ziemię, wykopać, sprzedać. Które korporacje tam dotrą? Kto pierwszy? Szykuje się nowa gorączka złota na miarę technologicznej apokalipsy XXI wieku? Inkowie nie znali funkcji pieniądza. Cała ekonomia andyjska opierała się na systemie wzajemności. Istniał on na długo przed podbiciem Andów przez lud Inków. „Tam, gdzie w ofierze bogom składano ludzkie serca” (Grzegorz Wróblewski). En la selva no hay estrellas. „[Władca] chodził cały pokryty sproszkowanym złotem, tak swobodnie, jakby to była sproszkowana sól. Wydało mu się bowiem, że noszenie jakiegokolwiek innego stroju jest mniej piękne, a noszenie ozdób lub broni ze złota, wykutego młotkiem, stemplem lub w inny sposób, jest rzeczą wulgarną i pospolitą” – pisał w kronice El Carnero Juan Rodriguez Freyle.
„Oto jest dziadek, oto mistrz koralowych nasion: jego imię Xpiyacoc. A oto jest babka, szamanka, wróżbitka, która staje za innymi: jej imię Xmucane.
Niech zostanie znalezione, niech zostanie odkryte,
powiedz to, nasze ucho nasłuchuje,
obyś mówił, obyś powiedział,
znajdź drewno do żłobienia i rzeźbienia
za sprawą budowniczego, rzeźbiarza”.
Król Artur nadal żyje w Avalonie. Podobno pogoda nad Wyspą się zmienia, ludzie przeskakują ogrodzenia i będą nadal nadchodzić. Czy ci się to podoba, czy nie. „I to jest w porządku, to tylko mój los / Nad tobą ptak / Wiesz, każdy z nas od czasu do czasu się boi” (John Martyn). Kto znajduje prawdziwe złoto, ten milczy. Rozglądaj się uważnie. En la selva no hay estrellas.
„Jest cisza między nami.
Ona wszystko słyszy.
Zaplątani w całe sznury kroków,
musimy iść…
Odjęło nam usta…
Zresztą… nie ma na to słowa”.
sample/źródła/inspiracje/konteksty:
Nie ma gwiazd w dżungli (En la selva no hay estrellas), reż. Armando Robles Godoy, Peru, 1966.
Mark Fisher, Ghosts of My Life: Writings on Depression, Hauntology and Lost Futures, Winchester–London 2014.
Filip Kalinowski, Niechciani, nielubiani. Warszawski rap lat 90., Wołowiec 2023.
Stefania Tatarówna, Moralne podstawy ideologii polskiej, Kraków 1937.
Frank Norris, McTeague. A Norton Critical Edition, W.W. Norton & Company, 1996.
Chciwość (Złoto), reż. Erich von Stroheim, USA, 1924.
Stalker, reż. Andriej Tarkowski, ZSRR, 1979.
Grzegorz Wróblewski, Konie Nowej Hiszpanii, w: Noc w obozie Corteza, Poznań 2007.
Popol Vuh. Księga Majów o początkach życia oraz chwale bogów i władców, oprac. Dennis Tedlock, przeł. Izabela Szybilska-Fiedorowicz, Gliwice 2007.
John Martyn, Head and Heart, z LP: Bless the Weather, 1971.
Erna Rosenstein, We dwójkę, w: Spoza granic mowy, Warszawa 1976.